Humor w krótkich majteczkach
Podczas modlitwy porannej pani pyta się dzieci czy wiedzą co to znaczy: „Zmartwychwstanie”.
Misia podnosi rękę i rezolutnie odpowiada:
- To znaczy, że Pan Jezus... wstał i poszedł!
Tuż przed balem karnawałowym dzieci przygotowywały maski. Na szablon naklejały wycięte dziurkaczem różne elementy: serca, gwiazdki, gołębie. Hania nakleiła same gołębie. Pani:
- Jaka piękna maska w gołąbki.
- To nie gołąb .
- A co?
- Duch Święty.
Przed świętami wyciągnęliśmy różne błyskotki do przystrojenia choinki. Był tam też długi, piękny sznur ozdobny. Patrząc na niego Misia wykrzyknęła do Filipa - Patrz jaki fajny różaniec!
Sebastian ogląda bluzkę pani na której widnieje wyszyty cekinami paw.
- Lobot?
- Nie, Sebastianku - to jest paw.
- Lobot?
- Nie, Sebastianku - to jest paw - słyszy po raz drugi.
- Lobot?
i znów odpowiedź - Nie, Sebastianku - to jest paw
Na to zdziwiony chłopiec w końcu sumuje retorycznym pytaniem:
- Paw lobot?
Podczas śniadania Pani prosi by chłopcy ustąpili pierwszeństwa dziewczynkom. Na to Benio:
- Tak, bo faceci to twardziele.
Pani Ala zaczyna tłumaczyć co się dzieje w przestrzeni kosmicznej, dlaczego tam ludzie latają , wymyśla jak najprostsze określenia żeby to zobrazować, wije się, dwoi i troi. Nagle przerywa jej zniecierpliwiona Wiktoria: - Mówi pani o przyciąganiu ziemskim?
Marysia:
- Wiem dlaczego nie ma pani Justynki.
-Dlaczego Marysiu?
- Bo ma urlop.
- A co się robi na takim urlopie?
- Leży i bawi.
- Marysiu, dlaczego płaczesz? - pyta pani.
- Bo on, Szymon, powiedział do mnie "młoda dama"
- To ładne określenie tak jakby powiedział, śliczna panienko.
Na to Marysia w płacz: - Ale ja nie chcę ani damy, ani panienki, ja chcę być TYLKO Marysią.